Łódzki Szlak Konny - zanim zniknie


Łódzki Szlak Konny to w rzeczywistości najdłuższa sieć szlaków konnych w Europie. W 2017 roku, po pięciu latach finansowania skończą się środki na jego utrzymanie. Jak się później okazało na niektórych odcinkach nigdy nie istniał. Postanowiłem go pokonać zanim zapadnie w zapomnienie. 




 Data: czerwiec 2017, 14 dni  Trasa: z Kolumny do Kolumny, szlak okrężny po obwódce z wyjątkiem odnóg po których musiałbym wracać tą samą drogą i dróg dla dorożek które jak słusznie uznałem byłyby ułatwieniem. Prawdopodobnie ze względów bezpieczeństwa szlak jest zamalowany w okolicach Inowłodza i Pętla Zewnętrzna nie przechodziłaby tam na drugi brzeg Pilicy. Na wypadek gdyby wyłączono ten odcinek z trasy w niespełna godzinę obróciłem odnogą między miejscowościami Poświętne i Glina.  Dystans: 1106,53 km, cały szlak liczy ponad 2000 km mimo że na tablicach jest napisane że 1817, na podstawie oficjalnej strony szlaku doliczyłem się ze na obwódce ma ok. 880 km. Jednak myślę że dystans jest zaniżony bo kalkulowany na mapie a nie w terenie. W okolicach Galewic, Bolesławca i Inowłodza szlak krzyżuje się z innymi lokalnymi szlakami oznakowanymi tak samo jak Ł.S.K. wtedy warto zaufać mapom.  Średnia prędkość: 12,63 km/h   Szczyty rowerem: Góra Fajna Ryba (347 m / 112 m wybitności) najwyższe naturalne wzniesienie województwa MapyTrzy mapy wydane przez Urząd Marszałkowski pokrywają niemal całe województwo, można je zdobyć w punktach informacji turystycznej. Na tereny które nie pokrywają szlak zabrałem mapki numer 11 y 14 wydane przez Dziennik Łódzki, można również zabrać wyłącznie te drugie z wyjątkiem mapki numer 1,2 i 9  z  seri 18 map. Na mapie numer 14 między Kolonią Chotylin i Dzietrzykowicami oraz na mapach numer 13 i 16 między Starym Józefowem i Owczarami trzeba nanieść trasę z oficjalnej strony szlaku  NoclegiPod namiotem: na dziko, na gospodarza i jedna noc na kempingu   Zakupy: Na niektórych odcinkach zdobycie prowiantu może być problemem. Warto mieć przy sobie zapas choć na jeden dzień do przodu. Przebite dętki: jedna   Kleszcze: 2

Mottem szlaku jest Końska Dawka Przygody, jednak jeśli ktoś nie chce aż  tak dużej dawki to ma do wyboru wiele mniejszych kilkudniowych pętli. Myślę że dobrym pomysłem byłaby pętla na południe od Łasku. Z odcinków które pokonałem najlepiej wspominam ostatni dzień podróży z Jeziorska do Kolumny, jest trochę piachu ale wiatr prawie zawsze wieje w plecy. Zrób to teraz zanim zniknie.

 Przed wyjazdem zastanawiałem się czy ktokolwiek pokonał Pętle Zewnętrzną szlaku. W miarę jak pokonywałem kilometry narastało we mnie przekonanie że jestem pierwszy. Mimo że rozmawiałem z właścicielami stajni,  sprzedawcami przydrożnych sklepów i w punktach informacji turystycznej nikt nigdy nie mówił mi o jakimkolwiek sakwiarzu na szlaku a jeźdźcy to rzadkość nawet na krótkich odcinkach. Jedynie pewien Pan przekonywał mnie że przejechał Pętle Zewnętrzną samochodem. Jednak trudno mi sobie wyobrazić jak przeskakiwał rowy, przedzierał się przez chaszcze, pokonywał zabagnione tereny czy przecisnął między wiekowymi drzewami.

 Na niektórych odcinkach szlak nie zgadzał się z tym wyznaczonym na mapie. Próbowałem zaufać znakom i podążyć za nimi, często mnie to kosztowało sporo nadrobionych kilometrów jeśli znakarz wyprowadził nas w pole. Wtedy udawałem się do przodu i w przeciwnym kierunku szukałem miejsca gdzie popełniono błąd aby nie stracić ciągłości.

  Jak już pisałem w czasie całej wędrówki byłem świadomy że prawdopodobnie jestem pierwszy który porywa się na tą małą odyseję i starałem się sumiennie trzymać szlaku. Jednak kilka razy byłoby szaleństwem nie zboczyć z trasy. Co najmniej trzy razy autostrada przecinała szlak, jeden raz głęboki rów na który po okrążeniu spojrzałem z drugiej strony, raz ściąłem nieświadomie mały zakręt nad Bzurą, jeden raz nie przejechałem przez pole i raz po kilku próbach nie odnalazłem szlaku a z drugiej strony stanąłem przed ścianą z gąszczu. Jeden raz nie wjechałem na teren który był ostoją dzikich zwierząt i było to zabronione i nie zrobiłbym tego jeszcze raz. Do tego należy dodać odcinek na północ od Bzury gdzie nie było mostu i został wyznaczony po przeciwnym brzegu tylko dlatego że nikt nie rozpoznał terenu i zaplanowano przebieg zza biurka.
 Mając na uwadze jak ogromne środki finansowe pochłania utrzymanie szlaku mogło by się wydawać że z każdym rokiem jest on coraz lepiej wyznakowany. Przynajmniej na niektórych odcinkach dzieje się coś przeciwnego. Na niektórych miejscach oznakowanie szlaku jest w opłakanym stanie i od czasów inauguracji  nic nie zrobiono a nawet nigdy nie istniał (n.p. 7 km między Witkowem i krajową drogą numer 91)



Niespełna trzy kilometry od drzwi mojego domu napotykam pierwszą żółtą kropkę w białym kwadracie. Jestem na szlaku. Ruszam zrelaksowany, chyba zbyt optymistycznie ufając że znaki mnie poprowadzą i na pierwszych dziesięciu kilometrach gubię się dwa razy. Nie pozostaje nic innego jak mieć mapę i kompas  pod ręką.


W Marzeninie przy moście zamknęli drogę bo bobry podkopały się pod nią i się zawaliła. Wyznaczono objazd. Dla części mieszkańców to 30 km więcej w drodze do pracy co wzbudza w nich wściekłość.

.





Duży procent trasy prowadzi przez lasy

Niektóre wioski, zwłaszcza na południu województwa, powoli się wyludniają. Nieraz zrobienie zakupów może być problemem

Ciekawe kto jest bardziej ciekawy

Na wielu skrzyżowaniach spotykamy takie znaki. Problem w tym że są takie same gdy wskazują odnogi znakowane i nie znakowane

Szlak po miedzy w okolicach Ożarowa.  Jechać czy nie jechać?  Pogoni rolnik czy nie pogoni? Według mapy katastralnej teren jest prywatny


Po Wyżynie Wieluńskiej


Kościół w Łaszewie jest jednym z niewielu w tak zwanym stylu wieluńskim


Spotkanie z cykloturystami ze Śląska na swojej debiutanckiej wyprawie. W sumie spotkałem siedmiu rowerzystów na trasie. Mając na uwadze że głównie jeździłem po polnych, leśnych i nieasfaltowanych drogach to duża ilość co mówi o rosnącej popularności takiej turystyki.

Przed wyjazdem nastawiłem się na to że będę zmuszony pchać rower wiele kilometrów po piaszczystych drogach. Jednak był to niewielki procent trasy.

Wąsosz. Nocka na przystani kajakowej nad Wartą. W nocy miałem dwie wizyty. Na szczęście komary szybko przepędziły towarzystwo


Między Ważnymi Młynami i Prusickiem nie zgubiłem się jedynie dzięki dobrze wykonanej pracy znakarzy Szlaku Jury Wieluńskiej który pokrywał się z Ł. S. K. Pomijając to że konie tędy nie przejdą, to znakarze szlaku konnego  na wielu odcinkach chyba myśleli że tam gdzie nie można wjechać autem to nie trzeba odnawiać znaków a są to miejsca gdzie najbardziej ich potrzeba. Ten znak już dawno stracił swoje regulaminowe rozmiary

 Najpierw Łuk Triumfalny a dalej chaszcze. I jak tu jechać? Tędy to nawet koń nie przejdzie. Strach przebić koło bo komarów cała chmara i każde spowolnienie wykorzystują niemiłosiernie. Zadziwiające jest to że mimo wszystko dętkę przebiłem tylko raz w czasie wyprawy. 



Lis i zając. Już od lat nie widziałem tylu zajęcy.


Jazda po górach to zawsze wielka przyjemność (Pasmo przedborsko-małogoskie)

Widok z pobliża szczytu góry Fajna Ryba


Góra Fajna Ryba (347 m / 112 wybitności) jest tuż przy szlaku. Tym razem zdobywam ją na rowerze. Góra jest najwyższym naturalnym szczytem województwa i moim 79. szczytem na rowerze. (z minimum 88 m wybitności ) 



Takie zdjęcie to chyba już klasyk


Znaki wykonane sprajem na nie przygotowanym podłożu z pewnością znikną dużo wcześniej niż te które zostały zrobione przed laty

Jezioro Sulejowskie

W lewo Ł.S.K. w prawo C.S. (Camino de Santiago) Obok już dość dawno oznakowanej Warszawskiej i Staropolskiej Drogi Św. Jakuba (która jest jej kontynuacją) odcinkami szlak nakładał się na świeżo i dobrze oznakowaną Drogę Łowicką która ,o ile mi wiadomo, obecnie kończy się w Kaliszu

Znowu pokrzywy

Szlak za Inowłodzem

I jak tu się oprzeć noclegowi na tak miękkim mchu ? I do tego kąpiel w pobliskiej Pilicy. 


W godzinę można obrócić odnogą na wypadek gdyby zamknięto trasę przez Inowłódz i pętla zewnętrzna zmieniła kształt. W drodze  minąłem ciekawe tereny 


Spotkanie na szlaku

Miejsca postojowe były tak ukryte że ze szlaku zauważyłem tylko jedno.(w całej sieci jest ich 21) Miejsca takie mogą być bardzo pomocne w niepogodne dni. Pod zadaszeniem jest nawet miejsce gdzie można rozbić namiot. Należy tylko nanieść je na mapę przed wycieczką. Według miejscowych miejsca postojowe w przyszłym roku przechodzą w prywatne ręce


Kemping nad Rawką


Las Stanisławów. Przekraczam 70 000 km na wyjazdach sakwiarskich. Zajęło mi to ponad 13 lat w czasie których podróżowałem 983 dni i odwiedziłem 36 krajów

Krótko po przekroczeniu 70000 km wpakowałem się w jakieś moczary. Szedłem po kostki  w wodzie z chmurą uciążliwych much nad głową przekonując sam siebie że idę jakąś drogą. Mimo że wkrótce znalazłem wystający z wody dziób dreny zawróciłem i spróbowałem z drugiej strony ale po przejechaniu krótkiego odcinka był znak który zabraniał dalszej jazdy (ostoja zwierząt)



Nad Bzurą miał być szybki i miły spacer po płaskim terenie. Okazał się dniem z najniższą średnią prędkością. Miejscami woda sięgała prawie do kolan a dróżka w miejscach gdzie była w miarę sucha była bardzo wyboista po zarośniętych śladach zwierząt kopytnych. Polecam tylko dla najbardziej zdeterminowanych. Na tym etapie podróży przyjąłem takie niedogodności jako część gry.

Kościół w Orłowie nad Bzurą . Tego dnia dałem się namówić i po obiedzie nie ruszyłem się z miejsca i przeczekałem dwie burze pod zadaszoną ławką naprzeciwko kościoła a później zrobiło się późno i  biwakowałem obok.

Utrzymać suche buty to utopia

Skansen wsi łęczyckiej w Tumie

Według Wikipedii Kolegiata w Tumie należy do najlepszych przykładów architektury romańskiej w Polsce  


Wioska indiańska w Solcy Małej koło Łęczycy

1000 km




Po 14 dniach jazdy staje przy ostatnim znaku, który był zarazem pierwszym na szlaku. Zamknąłem pętle. Za mną ponad 1100 km i następne spełnione marzenie.

Na koniec odwiedzam centrum Kolumny gdzie jest tablica z mapą Ł. S. K. którą oglądałem tak wiele razy i która zainspirowała mnie do tej podróży i nigdy nie pozwoliła o niej zapomnieć. Od dziś chyba będę na nią patrzył innym okiem.

A może by tak teraz mniejszą pętlę.