W sumie to nie miałem zbyt dużej ochoty na wyjazd na północ Norwegii którą odwiedziłem dziewięć lat temu, jednak tak niewiele mi brakuje żeby przejechać rowerem wszystkie równoleżniki świata że w końcu decyduje się na tą podróż. Jak się później okaże nie będę tego żałował choć nie wszystko mi wyszło jakbym chciał bo na Litwie skradziono mi aparat ze wszystkimi zdjęciami.
Po męczącej podróży z Warszawy do Alty (międzylądowanie w Oslo i lądowanie w Tromso) wreszcie docieram na miejsce. Przybyłem tutaj z problemem czyli bez koron norweskich. Bankomat nie chce mi wydać pieniędzy a na stacji benzynowej nie przyjmują euro. Rozbijam się w lasku, który wypatrzyłem na satelicie przed wyjazdem. Bez benzyny nie mogę nic ugotować i jem trochę suchego prowiantu, popijam nieprzegotowaną wodą i zasypiam.
Dzień 1. ALTA (Norwegia) - AISAROAIVI (Norwegia) 68.22 km
Po opuszczeniu wybrzeża wjeżdżam na niewysoki, trochę pofałdowany płaskowyż. Roślinność ledwo odstaje od ziemi. To tundra. Dla Cristiana który jedzie rowerem z południowego krańca kraju krajobraz jest brzydki, dla mnie to jedno z niewielu miejsc w Europie gdzie można jeździć po takim terenie i staram się chłonąć każdy moment.
Dzień 2. LAHOLMEN (Norwegia) - 128.75 km (196.97 km)
Rano słonecznie. Nad morzem pierwsze tunele. Najdłuższy 3 km.
Wewnątrz temperatura spada do 10 stopni.
Dzień 3. NORDKAPP (Norwegia) - 58.30 km (255.27 km)
Dzień rekordów:
Najgłębsze miejsce: 202 metrów pod poziomem morza.
Najdłuższy tunel: 6876 metrów.
Nordkapp najbardziej oddalone na północ miejsce, gdzie można dojechać rowerem.
Dzień 4. REPVAG (Norwegia) - 91.41 km (346.68 km)
Rano wpycham rower na pierwszy szczyt VESTFORDFJELLED ALLAHÁRJI (336 m /289 m wybitności). Wracam tą samą drogą i pokonuje te same tunele 11.5 kilometrów. Noc wietrzna.
Dzień 5. AUSTMO (Norwegia) - 93.34 km (440.02 km)
Cały dzień jadę brzegiem fiordu. Najpierw pojawiły się drzewa, a później lasy.
Tereny coraz bardziej zaludnione.
Ogólnie pogoda dość dobra, a dziś wspaniała.
Dzień 6. DORVONJARGA (Norwegia) - 114.68 km (554.70 km)
Odwiedzam KARASJOK, stolicę Laponii. Przekraczam równoleżnik na którym leży Tromso. Tym samym wszystkie możliwe świata. Po raz pierwszy nie spotkałem cyklistów.
Rozbijam się obok mostu granicznego.
Dzień 7. INARI (Finlandia) - 109.58 km (664.29 km)
Pierwsze kilometry w Finlandii brutalnie faliste. Teren nie zamieszkały.
Wiele jezior. Rozbijam się nad ogromnym jeziorem INARIJARVI.
Zachód słońca nie ma końca.
Dzień 8. VOUTSO (Finlandia) - 118.04 km (782.32 km)
Rano minąłem kilka uroczych jezior usianych wyspami. Wjechałem na KAUNISPÄÄ, przez Lapończyków zwany ČAABUÁIVÁŠ (438 m / 136 m wybitności) na wododziale Gór Skandynawskich. Jest upalnie.
Dzień 9. ASKA (Finlandia) - 108.98 km ( 890.30 km)
Upalny arktyczny dzień. Rano było już 25 stopni.
Dla odmiany nie spotkałem żadnego renifera.
Miejsce nad jeziorem dziele z Polakami z Grudziądza.
Dzień 10. NAPAPIIRI (Finlandia) - 114.29 km ( 1005.59 km)
Dziś nocuje w lesie w NAPAPIIRI obok domu Świętego Mikołaja. Napapiiri to po lapońsku Koło podbigunowe i miejsce gdzie raz w roku słońce nie zachodzi.
Jutro opuszczam upalną Arktykę i wkraczam w Strefę Umiarkowaną.
Dzień 11. PORTUMO (Finlandia) - 96.52 km (1102.11 km)
13 kilometrów za Rovaniemi miałem awarie która zmusiła mnie do powrotu na pieszo.
Część była z górki. Naprawa kosztowała mnie duuużo. Dalej mam piękną pogodę.
Dzień 12. PARKILLA (Finlandia) - 117.52 km (1219.63 km)
Dziś po raz pierwszy musiałem czekać bo padało.
Wkrótce ruszyłem, gdy słońce wyjrzało.
Chmury się rozeszły. Zrobiły się obłoki i znowu była ładna pogoda.
Wyjechałem z Laponii. Pewna Finka której kiedyś opowiadałem, że odwiedziłem Laponię i wyspy Alandzkie twierdziła, że nie byłem w prawdziwej Finlandii.
Teraz jestem w Finlandii Finlandii
Dzień 13. - 5 km za PUOKIO (Finlandia) - 99.71 km (1319.34 km)
Zjechałem trochę na szuter. Wyszedł mi renifer. Zazwyczaj uciekają z drogi, a ten zaczął kopytem walić i rogi pokazywać. Kazałem mu wy... wychrzaniać. Wtedy sobie poszedł. Dziś rozbiłem się nad pięknym jeziorem przy drewnianym pomoście. Zaczyna padać.
Dzień 14. KATOS, wyspa MANANMANSALO (Finlandia) - 103.14 km (1422.48 km)
Rano znowu było słonecznie. Spotykam Veronikę i Martina - parę sympatycznych cyklistów z Czech.
W końcu decyduję się na odwiedziny Mananmansalo dużej wyspy na dużym jeziorze. Do końca nie wiem czy to wyspa czy półwysep.
Płynę promem. Jadę na drugą stronę i sam przekonuję się, że to jednak wyspa.
Zaliczam kąpiel w ciepłych wodach jeziora Oulujarvi
Dzień 15. LEPPIAHO (Finlandia) - 136.35 km (1558.83 km)
Pokonałem wiele kilometrów po szutrze. Odwiedziłem wioski z kilkoma domami lub samotne domostwa zagubione w lesie, inne porzucone. Gdy wyszedłem z marketu lało, ale znowu pojechałem w stronę słońca.
Dzień 16. KARNA (Finlandia) - 92.06 km (1650.89 km)
Dziś miałem trzy burze tak, że rano przejechałem tylko 18 kilometrów. Po obiedzie jechałem żeby ich unikać. Raz przyspieszałem, żeby uciec, drugi raz zwalniałem żeby się pod nie nie wpakować. W końcu jestem w schronie w lesie. Miałem towarzystwo, ale już wszyscy pojechali. Ognisko się pali i nadchodzi następna burza.
Dzień 17. PAJUPURO (Finlandia) - 108.68 km (1759.57 km)
Rano bezchmurne niebo, później powoli się zachmurzało. Wiatr jak zawsze w Finlandii -w twarz. Dziś rozbiłem się koło szkoły.
Dzień 18. szczyt KIISKILÄNMÄKI (Finlandia) - 17.21 km (1776.78 km)
Dziś obudziłem się późno. Po śniadaniu była burza. Na szczęście. Na szczęście bo zanim wyruszyłem i miałem schronienie. Wkrótce wjechałem na KIISKILÄNMÄKI (268 m / 147 m wybitności) - najwyższe wzgórze w okolicy i niewątpliwie jedno z największą izolacją w Finlandii (162,4 km).
Na szczycie spodziewałem się jakiegoś słupka ukrytego w lesie a tu taka niespodzianka: Wieża widokowa, komórka pełna drewna i stara chatka a w chatce kominek ze sprzętem do grillowania, światło i gniazdko. Przeszła burza, ulewa i porządne gradobicie. W sumie mogłem jechać ale pomyślałem że muszę odpocząć. Miejsce jest idealne. Teraz ognisko skwierczy, kolacja się gotuje i chyba o to chodzi w podróży.
Dzień 19. PIHLAJALAHTI (Finlandia) - 125.43 km (1902.21 km)
Wczoraj po raz pierwszy zobaczyłem gwiazdy. Noce są jasne ale przestały być białe. Dziś przed obiadem były dwie albo trzy burze, jednak potem było już już lepiej. Jest nadal ciepło, ale już nie tak upalnie.
Dzień 20. NURMI (Finlandia) - 98.30 km (2000.51 km)
Rano pogoda kiepska. W okolicach TAMPERE stanąłem na rozdrożu i chyba z godzinę wahałem się czy jechać na wysepki blisko Turku, w końcu jadę prosto do Helsinek. Pogoda zdecydowała. Teraz jestem sam w ogromnej świetlicy do której pokierował mnie pewien miły pan. Za oknem hula wiatr.
Dzień 21. HYVINKAA (Finlandia) - 124.81 km (2125.32 km)
Miasta stają się coraz większe, po drogach jeździ coraz więcej aut, zbliżam się do Helsinek - spokój zniknął.
Jutro może będę w Estonii.
Dzień 22. ARUKULA (Estonia) - 98.06 km (2223.38 km)
Dziś odwiedziłem dwie stolice: imponujące Helsinki i urocze Tallin. Trochę się obawiałem nowego kraju, ale chyba bez powodu. Już pierwszego dnia zaproszono mnie na saunę i na kolacje.
Dzień 23. EMUMAE (Estonia) - 113.33 km (2336.71 km):
Rano stałem dwie godziny pod zadaszeniem, bo padało. Teraz jestem u stop mojej pierwszej estońskiej góry EMUMÄGI (166 m / 105 m wybitności), na którą już wjechałem ale jutro wrócę, bo miejsce jest ładne, a było zbyt ciemno na fotki.
Dzień 24. VALMA (Estonia) - 106.67 km (2443.38 km)
Dziś bezdeszczowo, tylko ten wiatr nic nie pomaga, ale niech wieje, bo z południa ciepło przynosi. Dziwne są te estońskie drogi prowadzą po równinach, a tyle zakrętów. Jestem nad jeziorem Vorstjarv.
Dzień 25. KUIGASTI (Estonia) - 108.30 km (2551.68 km)
Kontynuuje jazdę z moim planem wjazdu na wszystkie szczyty Estonii. Dziś wjechałem na RUTU MAGI (po powrocie i dokładniejszym badaniu map odkryłem wyższe wzniesienie w okolicy i szczyt stracił kategorie głównego) i zostały mi tylko trzy.
Pogoda ładna.
Dzień 26. HAANJA (Estonia) - 98.88 km (2650.56 km)
Rano jechałem malowniczą drogą i zdobyłem KUUTSEMÄGI (217 m / 96 m wybitności), na następny, TOIKA MÄGI ( 215 / 141 m wybitności) mi zabroniono. Wieczorem dotarłem na SUUR MUNAMÄGI (317 m / 214 m wybitności)- najwyższy szczyt Estonii.
Dzień 27. STAKI (Łotwa) - 98.74 km (2749.30 km)
Pierwsze wrażenie na Łotwie: Stare drewniane domy, pokryte eternitem, droga pełna wybojów - Bieda. Później już było lepiej.
Dzień 28. GOSTRINI (Łotwa)- 114.29 km (2863.59 km)
Wjechałem na najwyższy szczyt Łotwy GAZINKALNS. Jutro prawdopodobnie będę na Litwie. Pogoda ładna choć rano było tylko 10 stopni. Dziś śpię w lesie.
Dzień 29. ANTANASE (Litwa)- 108.16 km (2971.75 km):
Bez żalu opuściłem Łotwę i wjechałem na Litwę. Na razie wszystko wygląda na bardziej zadbane.
Dzień 30. BALCIAI (Litwa) - 81.74 km (3053.49 km)
Dziś było wyjątkowo pagórkowato, i pięknie. Wąskie drogi prowadziły przez lasy, jeziora i łąki. Zdobyłem mój pierwszy litewski szczyt (drugorzędny), tym razem bez roweru, i sam miałem problem żeby przedrzeć się przez kneje.
Dzień 31. CEIKINELIAI (Litwa) - 106.29 km ( 3159.78 km)
Dziś trochę się pogubiłem żeby wejść na mój drugi Litewski szczyt, ale w końcu go zdobyłem. Okolica i pogoda ładna.
Dzień 32. BALIULIAI (Litwa) - 65.19 km (3224.97 km)
Dziś niewiele ujechałem. Brzydka pogoda, rano próbowałem wjechać na następny litewski szczyt, niestety się nie udało.
Dzień 33. RAKONYS (Litwa) - 87.92 km (3312.89 km)
Do południa bardzo deszczowo. Później zwiedzanie pięknego Wilna, i na koniec biwak obok Polskiej szkoły.
Dzień 34. GUDZIAI (Litwa) - 123.79 km (3436.68 km)
Dziś był szalony dzień. Rozpocząłem na najwyższym punkcie Liwy, a skończyłem tańcząc z liczną grupą ludzi dookoła ogniska.
Dzień 35. - GIBY (Polska) - 111.56 km (3548.24 km)
Jestem już w Polsce. Nawet mi się nie chce pisać. Jeden z uczestników wczorajszych tańców ukradł mi aparat. Tyle wspomnień...
Dzień 36. - STRĘKOWA GÓRA (Polska) - 137.14 km (3685.38 km)
Jadę po Green Velo. Dużo rowerzystów, i sporo sakwiarzy.
Dzień 37. - PISKI (Polska) - 110.92 km (3796.30 km)
Rano przejechałem odnogę Green Velo do Łomży. Mimo że szlak został niedawno otwarty część znaków została skradziona. Później wjechałem na Ruską Górę (225 m / 96 m wybitności) - na mój trzeci i ostatni szczyt województwa podlaskiego . Ta niepozorna górka, choć dość atrakcyjna porównując z innymi nizinnymi wzgórzami w Polsce, zajmuje już szóste miejsce po względem izolacji (95,22 km) w naszym kraju. Pierwsza noc pod dachem u państwa sołtysów.
Dzień 38. - ŁAGUNY (Polska) - 87.87 km (3884.17 km)
Rano deszcz. Rozbijam się u miłej rodziny państwa Kołakowskich.
Dzień 39. - REMBOWO (Polska) - 107.70 km ( 3991.87 km)
Jestem koło Wyszogrodu nad Wisłą. Do domu blisko, coraz bliżej.
Dzień 40. - STASIOLAS (Polska) - 116.26 km (4108.13 km)
Jutro już zakończenie podróży.
Dzień 41. KOLUMNA (Polska) - 60.72 km (4168.85 km)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz